Róże mają dłuższą historię niż jakakolwiek uprawna roślina. Helleńska poetka Safona, około 400 lat przed narodzeniem Chrystusa, nazwała różę królową kwiatów Ziemi i dumą roślin. I tak zostało po dziś dzień. Mówiąc o królowej kwiatów mówimy o róży.
Dzikie róże nie służą tylko do podziwiania i upajania się ich niezwykłym zapachem kwiatów. Z płatków róż i ich owoców można czerpać wiele korzyści dla zdrowia i urody.
Róże od wieków były cenione. Był czas, że wartość olejku różanego przeliczano wprost na złoto. Genialny lekarz, botanik i filozof Avicenna, o którym wspominałam już niejednokrotnie, traktował płatki róż jako niesłychanie wartościowe lekarstwo. Jemu także zawdzięczamy destylację olejku różanego na potrzeby medycyny i kosmetyki.
Z olejkiem różanym związana jest także stara legenda. Otóż, pewnego razu, po uroczystości zaślubin księżniczka perska płynęła łodzią przez jezioro usłane na jej cześć różanymi płatkami. Dzień był wyjątkowo upalny. W pewnej chwili księżniczka zanurzyła w wodzie dłoń, która niespodziewanie pokryła się żółtawą cieczą o urzekającej woni. Był to właśnie olejek różany.
Jestem wielką miłośniczką róż. W każdej postaci. Tych rosnących w ogrodzie, znajdujących swoje miejsce w kulinarnych przetworach i tych wykorzystywanych w kosmetykach.
Nie mogę oprzeć się różanym mydełkom. Jednym z lepszych jakie używałam jest mydło Rosalia firmy Argile Provence.
Mydło to wytworzono na bazie oleju palmowego. Aby nawilżało i czyniło skórę delikatną wzbogacono je w masło karite pozyskane w Burkina Faso. O szczególnej wartości pielęgnacyjnej tego mydła decyduje olej z róży piżmowej. Wyciskany jest on na zimno z nasion róży rdzawej "Rosa aff. rubiginosa L". Róża ta zaliczana jest do grupy róż dzikich. Występuje pospolicie prawie w całej Europie, także na terenie Polski. Najcenniejszy olej pozyskuje się jednak z róży rdzawej uprawianej w chłodnym i wilgotnym klimacie południowo-centalnego Chile. W chilijskim oleju różanym odkryto unikalną kombinację witaminy A w postaci kwasu trans-retinowego i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Przez mieszkańców Andów róża rdzawa nazywana jest Rosa Moschata lub Rosa Mosqueta. Rdzenne mieszkanki Chile od wieków olej różany stosują w pielęgnacji skóry i włosów.
Olej z róży piżmowej posiada unikalne właściwości: redukuje istniejące i hamuje powstawanie nowych zmarszczek, poprawia elastyczność skóry, tonizuje jej odcień i znacząco spowalnia proces starzenia. Ponadto działa delikatnie ściągająco i redukuje wielkość porów. Cechy oleju z róży rdzawej potwierdzono na Uniwersytecie w Santiago w Chile.
Wracając do mydełka muszę powiedzieć, że jest ono wyjątkowo przyjemne w używaniu.
W połączeniu z wodą tworzy delikatną emulsję o miłym kwiatowo-różanym zapachu. Nadaje się do mycia całego ciała. O tym, że nie wysusza skóry nie muszę nawet wspominać. Pozostawia skórę delikatną, miękką i pachnącą dzikimi różami.
Królowa kwiatów pozostaje nader skromna. Odnoszę wrażenie, że to mydło ginie gdzieś w przebogatej ofercie najróżniejszych mydeł w Biolanderze. A szkoda!
Warto dodać, że 99,93 % wszystkich składników tego mydła jest pochodzenia naturalnego. 88,58 % składników pozyskano z rolnictwa biologicznego. Certyfikaty Ecocert i Bio Cosmetique są w pełni uzasadnione i zasłużone.
Różane mydełko sprawia, że chodź przez chwilę czuję się
perską księżniczką.
Poznajcie różane mydełko firmy Argile Provence na własnej skórze!
Zapraszam na zakupy do Biolandera!
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
swietne mydelko musi super pachniec:)
OdpowiedzUsuńPachnie bardzo delikatnie. Tak jak dzikie róże, te z wiejskich pól.
Usuńmmm mój ulubiony zapach, różeee ! :)
OdpowiedzUsuńmusi być cudowne.
Świetnie się zapowiada !
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję takie mydełko :]
OdpowiedzUsuńPolecam :) Macie rabat 5 % - ep 0882
OdpowiedzUsuńz tej marki miałam tylko próbkę kremu.
OdpowiedzUsuń