24 marca 2013

Ogrodowy konkurs

Z pewnością już zauważyłyście, że piszę drugiego bloga.  Blog „W moim wiejskim ogrodzie” poświęcony jest mojej pasji jaką jest ogród i wszystko, co się z nim wiąże.
Postanowiłam rozdzielić tematy dotyczące kosmetyków i tematy ogrodowo-ziołowe.  Mam nadzieję, że z korzyścią dla mojego bloga Naturalna Bianka.
Jeśli wśród Czytelniczek są pasjonatki ogrodów zapraszam do wzięcia udziału w konkursie, który ogłosiłam na blogu „W moim wiejskim ogrodzie”

22 marca 2013

Raj na ziemi ... czyli o perfumach Fleu d'Eden Alepia

„… ciche zielone ogrody trwały otulone rzeczną mgłą, a w ich gąszczu migotało miasto, piękne jak zawsze, niczym perła w porannym słońcu.”  Tak o Damaszku pisał T.E. Lawrence.
Mieszkańcy Damaszku od dawna uważają, że raj na ziemi znajdował się niegdyś w ich mieście.  Trudno więc perfum o pięknej nazwie Fleur d’Eden nie kojarzyć z tym miastem.
 
 
 
Damaszek od północy, południa i wschodu otaczają piaski Pustyni Syryjskiej. Od zachodu miasto graniczy z podnóżem górskiego łańcucha Antylibanu. Z gór opada na niziny rzeka Barada. Rozwidlenie rzeki uważane jest za miejsce, w którym niegdyś znajdowały się Ogrody Edenu.
„Widok Damaszku sprawia, iż chce się krzyczeć z rozkoszy. Całymi tygodniami szukałem Wschodu z legendy; w końcu znalazłem go!” To słowa Rolanda Dorgelesa.
I ja poznając perfumy Alepii muszę powiedzieć, że znalazłam w tej woni Wschód z legendy. Fleur d’Eden pachną kwiatami wschodu różą i jaśminem. Jest to mocny i odurzający zapach. Kwiaty zostały skropione słodką wanilią. Od tej słodkości może zakręcić się w głowie. Tak pachną ogrody Damaszku, kiedy słońce chyli się ku zachodowi. Jeszcze pachną róże. Już swoją wonią duży jaśmin. Kwiaty zostały utrwalone drewnem sandału.  Kompozycja jest kwintesencją Orientu.
 
 
Flakon perfum na myśl przywodzi kopułę pałacu.
„Damaszek i jego bezgranicza pustynia … niezliczone kopuły jego meczetów i pałaców odbijają promienie zachodzącego słońca, a błękitne wody kilku rzek lśnią i znikają na przemian między ulicami i ogrodami.” (Alphonse de Lamartine 1832/33)
 
 
Perfumy umieszczono dodatkowo w czarnym lakierowanym kartoniku. Klasyka i elegancja.
 
 
 
Fleur d’Eden z pewnością nie jest zapachem dla każdego. Pokochają do miłośniczki Wschodu, Wschodu z legendy o jakim pisał Roland Dorgeles.
 
Zapraszam na zakupy do Biolandera
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 
 

17 marca 2013

Masz takie usta czerwone ... czyli o czerwieni w wydaniu ZAO

Pomadkę ZAO Makeup Organic już przestawiałam na blogu (klik). Tak bardzo mnie ona zachwyciła, że postanowiłam wybrać dla siebie kolejny kolorek. Tym razem wybrałam  pomadkę ZAO w kolorze pomarańczowa czerwień.
 
 
 
Jest to aksamitna matowa pomadka. Uwielbiam czerwień na ustach. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie tutaj.
Pomadka ta, jak pozostałe kosmetyki ZAO, opakowana jest w bawełniany woreczek.  
 
 
Formuła tej szminki oparta jest na olejkach i ekstraktach roślinnych. Dostarczają one składników odżywczych i nawilżających, pozostawiając usta miękkie i gładkie.
Organiczne masło z granatu (Punica granatum) regeneruje i nawilża. Uczestniczy w procesie regeneracji komórek oraz w zwalczaniu wolnych rodników odpowiedzialnych za przedwczesne starzenie się skóry. Ekstrakt z granatu zwiększa syntezę kolagenu walcząc w ten sposób z procesem powstawania zmarszczek na konturze ust.
Masło kakaowe (Theobroma Cacao seed butter) odżywia i chroni skórę. Pomaga utrzymać prawidłowe nawilżenie, ponieważ spowalnia utratę wody z organizmu, tworząc barierę ochronną na powierzchni skóry.
Olej rycynowy (Ricinus communis)  ma właściwości rozjaśniające i nawilżające. Jest jedną z najbardziej bogatych substancji w kwasy tłuszczowe, które przenikając głęboko w skórę odżywiają i nawilżają ją bez pozostawiania tłustej warstwy. Wygładza i zmiękcza. Pomaga zmniejszyć widoczność przebarwień na skórze.
Sproszkowane srebro (Silver, CI 77820) pełni rolę naturalnego konserwantu. Cząsteczki czystego srebra posiadają właściwości antyseptyczne. Srebro w pomadce przyczynie się do jej ochrony i zapobiega zepsuciu.
Pomadka jest bardzo przyjemna w użytkowaniu. Kremowa. Muszę przyznać, że nie jest tak bardzo kremowa jak moja poprzednia pomadka w kolorze brudnego różu.
 
 
Pigmentacja zasługuje na szczególną pochwałę. Nakładam pomadkę jedną warstwą. W zupełności wystarczy. Kolor tej pomadki jest bardzo ciekawy. Ni to czerwień, ni to pomarańcz. Nie jest przez to krzykliwa. Dla mnie to piękna stonowana czerwień.
Pomadka utrzymuje się na ustach około dwóch godzin.
Dzisiaj nie pokaże Wam pomadki na ustach. Wizyty u stomatologa nieco nadszarpnęły delikatną skórę ust. Obie pomadki bardzo przypadły mi do gustu. Już wypatrzyłam sobie kolejną.
 
 
Kosmetyki ZAO Make-Up Organic kupicie w Biolanderze
Z moim kodem rabatowy ep-0882 – 5 % taniej!
 
 

16 marca 2013

Mój wiejski ogród ...

Czytelnicy bloga Naturalna Bianka wiedzą, że ogród to moja wielka pasja. Chciałabym pokazać Wam moje ogrodowe zmagania i fascynacje. Postanowiłam, że ogrodowi poświecony będzie odrębny blog - Mój wiejski ogród.
 Zapraszam do mojego ogrodu, do mojego wiejskiego ogrodu.
 
 

8 marca 2013

Witam wiosnę z cerą pełną blasku ... czyli o peelingu witaminowym Argacos

Nadchodząca wiosna zawsze sprawia, że mam ochotę bardziej o siebie zadbać. Po zimie skóra, szczególnie twarzy, wydaje mi się szara. Aby cera nabrała blasku potrzebny jest przede wszystkim peeling. Z wielką przyjemnością sięgnęłam po Peeling witaminowy z arganem Argacos.
 
 
Peeling jest przeznaczony do skóry mieszanej, delikatnej i zmęczonej. Jego formuła oparta jest na miąższu, skórce i olejku z grejfruta. Owoc ten ma niebywałe właściwości oczyszczające i złuszczające. Drugim ważnym składnikiem peelingu są sproszkowane pestki moreli. Oczyszczające właściwości posiada także proszek uzyskany z łupin orzechów arganowych. Tym trzem składnikom zawdzięczamy poprawę kolorytu skóry. W kosmetykach Argacos wykorzystuje się także hydrolat z sosny zwyczajnej. Ma on działanie oczyszczające, tonizujące i ściągające. Odświeża cerę i dodaje jej blasku.
 
 
Peeling ma konsystencję żelu, w którym zatopione delikatne drobinki. Mimo tego, że są bardzo malutkie mają w sobie wielką moc. Dobrze złuszczają i oczyszczają. Nie podrażniają delikatnej skóry. W przypadku mojej mieszanej cery peeling ten sprawdza się bardzo dobrze. Stosuję go dwa razy w tygodniu. To wystarczy, aby cera nabrała zdrowego wyglądu i blasku.
 
 
Peeling ten jest kosmetykiem certyfikowanym przez Cosmetique Bio i Qualité France. Jego składniki w 96,53 % są pochodzenia naturalnego. 34,84 % składników pochodzi z rolnictwa biologicznego. W kosmetyku tym nie znajdziemy składników pochodzących z przerobu ropy naftowej. Składniki roślinne nie są modyfikowane genetycznie. Kosmetyk oczywiście nie był testowany na zwierzętach.
 
 
To mój drugi kosmetyk mało znanej marki Argacos. Muszę przyznać, że mam ochotę na kremy do twarzy tej marki. O toniku pisałam tutaj.
 
Kosmetyki Argacos kupicie w Biolanderze
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 
 

3 marca 2013

Blogowa rzeczywistość: "kopiuj - wklej".... czyli o przypadku Sandry

                Dzisiaj napiszę o sprawie, która ostatnio bardzo mnie poruszyła.  Rzecz dotyczy blogowej rzeczywistości, z którą ostatnio się zetknęłam.
Dla mnie pisanie bloga to wielkie wyzwanie. Chcę, aby napisany tekst był  merytorycznie poprawny. Staram się także pisać pięknym językiem.  Wiem, że wielu blogerkom te zasady także przyświecają. O rzetelności nawet nie wspominam, bo to przecież podstawa. I powiem Wam, że bardzo się denerwuję kiedy widzę, że są blogerki działające na zasadzie „kopiuj – wklej” . Wściekam się i już. I myślę sobie: „Nie umiesz pisać, to po prostu nie pisz! Nie kopiuj czyjegoś tekstu i nie udawaj, że to Ty go napisałaś.”
Dlaczego się tak wściekam? Aby nie być gołosłowną poniżej podam przykład.
Z wielką przyjemnością czytam notki Sandry, Autorki bloga Natura i Uroda. Nie znam Sandry osobiście. Znamy się tylko telefonicznie.  Wczoraj wieczorem rozmawiałam z Sandrą. I wiecie czego się dowiedziałam? Ano tego, że Sandra padła ofiarą blogowej nieuczciwości.
Sandra na swoim blogu 6 września 2012 roku zamieściła notkę „ORIENTANA Maska - krem z kaskaryli pod oczy.” (klik)
Oto fragment:
„Przede wszystkim zaintrygowała mnie nazwa kaskaryla. Nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam. No ale od czego mamy internet? Pogrzebałam i znalazłam. Okazało się, że kaskaryla to kora jednego z gatunków krotona (Croton eleuteria) rosnącego głównie na Kubie i Wyspach Bahama. Ma zastosowanie w przemyśle kosmetycznym, perfumeryjnym i tytoniowym. Jest również używana jako przyprawa.
Wracajmy jednak do maski. Jej opakowanie to plastikowy słoiczek o pojemności 40g. To dużo jak na krem pod oczy.
Skład maski jest krótki, co bardzo mi się podoba. Przedstawia się tak:
Ingrededients: Cascarilla Essential Oil,  Oat Peptides, Tremella Polysaccharide, skin - firming Plant Collagen, Fucose.
Maska ma konsystencję żelu, ale w przeciwieństwie do maski do twarzy, nie jest przezroczysta. Wygląda jak krem o ładnym, bardzo jasnym, seledynowym zabarwieniu. Zapach - cytrusowy, ale bardzo delikatny.”
I teraz dochodzimy do sedna sprawy.
Autorka bloga Juicy Beauty Star (klik) 25 lutego 2013 roku także zamieściła notkę na temat tej maski.
Oto co pisze:
„Przede wszystkim zaintrygowała mnie nazwa kaskaryla. Nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam. No ale od czego mamy internet? Pogrzebałam i znalazłam. Okazało się, że kaskaryla to kora jednego z gatunków krotona (Croton eleuteria) rosnącego głównie  na Kubie i Wyspach Bahama. Ma zastosowanie w przemyśle kosmetycznym, perfumeryjnym i tytoniowym. Jest również używana jako przyprawa.
Wracajmy jednak do maski. Jej opakowanie to plastikowy słoiczek o pojemności 40g.
To dużo jak na krem pod oczy.
Skład maski jest krótki, co bardzo mi się podoba.
Przedstawia się tak:
Ingrededients: Cascarilla Essential Oil,  Oat Peptides, Tremella Polysaccharide, skin - firming Plant Collagen, Fucose.
Maska ma konsystencję żelu, ale w przeciwieństwie do maski do twarzy, nie jest przezroczysta. Wygląda jak krem o ładnym, bardzo jasnym, seledynowym zabarwieniu. Zapach - cytrusowy, ale bardzo delikatny.”
 
Znajomy tekst ? Wiem, że zajrzycie na bloga Juicy Beauty. Moja dzisiejsza notka w pewien sposób promuje jej bloga. Być może i Wasze teksty się tam znajdują.
Co o tym sądzę? To zwykłe świństwo! Pozwoliłam sobie na komentarz pod postem Juicy Beauty. Komentarze są moderowane. Mój komentarz się nie ukazał. Wcale mnie to dziwi. Jedno tylko powiem: Juicy Beauty – tak się nie robi !!!
Apel !
 
Chciałabym także zaapelować do koleżanek blogerek. Nagłośnijcie tą sprawę jeśli leży Wam na sercu uczciwa blogowa rzeczywistość.  Sandra padła ofiarą nieuczciwości. Być może jutro będziesz to Ty albo ja! Blog to przecież własność intelektualna każdej z nas. Chrońmy ją!

2 marca 2013

Zielono mi ... czyli o szamponie z zieloną glinką

Tak bardzo czekam na wiosnę, że kosmetyki, które wybieram muszą zawierać w sobie coś zielonego.  Dotyczy to opakowań oraz składników. Ostatnio wybrałam szampon do włosów tłustych z zieloną glinką Ciel d’Azur.
 
 
Glinka zielona pochodzi ze skał krzemionkowo-aluminiowych. Jest wyjątkowo bogata w makro i mikroelementy (m.in. związki krzemu, magnezu, fosforu, potasu, sodu). Ma świetne właściwości absorpcyjne, antybakteryjne, ściąga pory skóry, przyspiesza procesy gojenia się stanów zapalnych. Dodatkowo działa odżywczo - dostarczając skórze całe bogactwo pierwiastków wpływa na przebieg podstawowych procesów życiowych komórek skóry, poprawia mikrokrążenie. Ta glinka ma najsilniejsze działanie ze wszystkich rodzajów glinek. Polecana jest szczególnie do pielęgnacji cery łojotokowej, tłustej. Leczniczo, np. w postaci okładów, na złamania, zwichnięcia, obrzęki Świetnie działa w zabiegach na cellulit i ujędrniających. Wykorzystanie jej w szamponie do włosów tłustych jest w pełni uzasadnione.
Nie mam typowo tłustych włosów. Lubią się jednak przetłuszczać. Końcówki niestety są wysuszone. Szampony z glinkami służą moim włosom. Glinki normalizują proces przetłuszczania. Włosy dzięki ich działaniu są po prostu dłużej świeże.
Szampon ten oparty jest o łagodną bazę myjącą czyli Ammonium lauryl sulfate.
Ammonium Lauryl Sulfate (ALS) jest to bardzo łagodny środek powierzchniowo czynny. Pozyskiwany w sposób naturalny z oleju kokosowego lub palmowego. Składnik ten jest bardzo przyjazny dla naszej skóry, nie jest toksyczny, nie powoduje podrażnień i uczuleń. ALS jest łatwo biodegradowalny i dlatego nie wpływa szkodliwe na nasze naturalne środowisko. Składnika tego nie należy mylić z Ammonium Laureth Sulfate (w nazwie różnią się końcówką –eth) i Ammonium Lauryl Ether Sulfate  (ALES).
 
 
Zawartość glinki w tym szamponie wynosi 15 %. Nie sedymentuje ona jednak. Szampon nie rozwarstwia się. Jest gęsty. Dobrze się pieni. Na włosy często nakładam oleje. Szampon ten mimo swojej delikatności dobrze je zmywa. Ważnym składnikiem tego szamponu jest woda rozmarynowa. Rozmaryn w produktach do włosów pełni bardzo ważną rolę. Pobudza ukrwienie skóry. Przez to włosy lepiej rosną i stają się mocniejsze.  Szampon pachnie ziołowo. Nie bez znaczenia są tutaj także właściwości zielonej glinki.
Szampon ten jest produktem certyfikowanym (Cosmetique Bio Charte Cosmebio). 
 
 
99,81 % wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego, 10 % pozyskano z rolnictwa biologicznego.
 
Zielona glinka dobrze troszczy się o nasze włosy
Zapraszam na zakupy do Biolandera
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 
 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...