2 czerwca 2012

To co dobre kończy się ... czyli "Projekt denko naturalnych kosmetyków" według Bianki - odsłona majowa

W ubiegłym miesiącu, a właściwie w kwietniu,  sama narzuciłam sobie „projekt denko”. Ma mnie to zdyscyplinować w zużywaniu kosmetyków do samego końca. Ma także pozwolić oszacować wydatki na kosmetyki, czas przez jaki używam dany kosmetyk. W konsekwencji projekt mój ma odpowiedzieć na pytanie ile tak naprawdę kosztuje naturalna pielęgnacja.
Maj to ciężki miesiąc. Zużyłam sporo kosmetyków i tym samym braki trzeba było uzupełnić.


Oczywiście mydeł w moim domu „idzie” najwięcej. Lubimy naturalne mydła i właśnie je wybieramy najczęściej do mycia.
Uwielbiam Feniqię. Już pod koniec kwietnia sięgnęłam po rumianek. Ślicznie pachnie, delikatnie pieści skórę łagodząc podrażnienia. Drugie mydło, które towarzyszyło nam podczas kąpieli to Gaiia Le soyeux. Mydło to pachnie imbirem, kardamonem i olejkiem z drzewa różanego. Należy do dość miękkich mydeł. Bogate jest w roślinną glicerynę. Wszystkim przypadło do gustu.



Przez kilka miesięcy towarzyszyła nam Alepia 80 %. Używana była może trochę rzadziej, do mycia ciała w sytuacji kiedy pojawiały się problemy skórne. Lubię ten charakterystyczny zapach alepowych mydeł. Duża zawartość oleju laurowego nadaje jemu charakterystyczną ostrą woń i nadaje mu cech mydła leczniczego.

Szafirowa butelka po bławatkowym hydrolacie nie trafi do kosza. Nie wyrzucam tych szklanych butelek. Zawsze można je wykorzystać w jakiś twórczy sposób. A jeśli chodzi o hydrolat, stosowałam go do zmywania makijażu oczu, na zmianę z płynem micelarnym. Kiedy mam bardzo zmęczone oczy robię bławatkowy kompres. Nasączam hydrolatem płatki kosmetyczne i przykładam na 15 minut na zamknięte powieki. Relaks dla oczu wyjątkowy!


W maju przyszło także rozstać mi się z Serum Tenseur Vegetal Argile Provence. Mała butelka o pojemności 30 ml zawiera wyjątkowo wydajny kosmetyk. Używałam tego serum od połowy grudnia ubiegłego roku. Przez pierwsze dwa miesiące odrobinę nanosiłam na skórę wokół oczu raz dziennie. Zauważyłam, że zmarszczki uległy wyraźnemu spłyceniu. Po tym czasie ograniczyłam stosowanie serum do 2-3 razy w tygodniu. Serum wystarczyło mi więc na pół roku.

Jeszcze lepszą wydajnością może poszczycić się Podkład w kremie Sable Argile Provence. Każdego dnia wiernie towarzyszył mi od końca września ubiegłego roku. Makijaż robię codziennie.
Dopiero teraz pisząc ten tekst uświadomiłam sobie, że nie zrecenzowałam dla Was tego produktu. To moje wielkie zaniedbanie. Martwi mnie, że obecnie odcień sable nie jest dostępny. Kiedy tylko się pojawi sięgnę po kolejne opakowanie. A wtedy z pewnością przeczytacie co o nim sądzę.

Dwa kolejne kosmetyki także należą do tych bardziej wydajnych, pewnie dlatego, że nie używam ich codziennie. Nie wyobrażam sobie tygodnia bez stworzenia we własnej łazience chociażby namiastki hammamu.




Savon noir mam zawsze w kilku rodzajach. Przyszedł kres na Savon Noir Eukaliptusowe Charme d'Orient. Jest to jedno z moich ulubionych "czarnych mydeł". Sięgnę po nie jeszcze. Słoik, w którym było zamknięte także nie skończy w koszu na śmieci. Z powodzeniem wykorzystam go do przechowywania różnych drobiazgów. Lubię w kosmetykach to, że ich ładne i funkcjonalne opakowania można wykorzystać na wiele sposobów.

O moją suchą skórę dbało masło karite o zapachu monoi. Zapach ten przenosi mnie do raju.
Savon noir i masło karite mają już godnych następców. Wrócę jednak do obu tych kosmetyków.

Przyszedł czas na szampon Biorgane z olejem arganowym i karite bio. Firma połączyła właściwości masła karite i oleju arganowego. Zużyłam go do ostatniej kropli. Do wczorajszego mycia wypłukałam butelkę.

Skończyła się także moja ulubiona woda perfumowana. Z przykrością stwierdziłam, że nie jest dostępna.

Dużo się zebrało pustych opakowań.
Koszt opisanych kosmetyków – 474, 85 zł (bez rabatu). Dużo wyszło. Mam nadzieję, że w czerwcu niewiele zużyję kosmetyków. Czas pokaże.


Z opisanych kosmetyków opisałam:
Mydło Alepia 80 % (klik)
Mydło Gaiia Le soyeux  (klik)
Wodę bławatkową Argile Provence (klik)
Rosalia Serum Tenseur Vegetal Argile Provence (klik)
Charme d'Orient Savon Noir Eukaliptus (klik)
Masło karite Monoi Tiare La Maison du Savon de Marseille (klik)
Wodę Perfumowaną Ogród Herbaciany (klik)

11 komentarzy:

  1. Bianka, rzeczywiście nazbierało Ci się w maju sporo tych "denek". Tak czasem bywa, że kończy się jednocześnie kilka kosmetyków i trzeba zastąpić je nowymi, a więc szykują się wydatki...

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne to denko bylo:) ja oprocz mydelka Alepia to nic nie znalam - wiec tym bardziej dla mnie ciekawy wpis- Kochana jesli moj blog Ci sie spodoba to zapraszam na obustronne obserwowanie:) pozdrawiam pa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę tego było, ale jak sama napisałaś, były wśród zużytych kosmetyków i takie, które używałaś od zeszłego roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Są takie, które używałam po pół roku a nawet i więcej (podkład). Czyli cenowo nie jest tak źle.

      Usuń
  4. Też tak często mam, że wszystko kończy mi się na raz. Cieka jestem, czym zastąpisz savon noir i masło karite :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Savon noir zastąpię kolejnym savon noir - innej firmy. Tak jak i masło karite :) Następcy już sa w mojej łazience.

      Usuń
  5. niezłe denko ale jakie super kosmetyki!aż szkoda, że się skończyły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowana wada :) Musiałam w maju uzupełnić sporo. Mam jednak spokój z niektórymi kosmetykami na kilka miesięcy.

      Usuń
  6. widzę ty dwa produkty na które mam ochotę
    - hydrolat z bławatka - nawet nie wiedziałam że jest z tej firmy ale przy następnych zakupach na pewno o nim pomyślę
    - i czarne mydło czaję się na to z firmy alepia ale też czeka cierpliwie na większe zamówienie ;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie... Będzie mi miło przeczytać. Jeśli chcesz zapytać - pytaj. Chętnie odpowiem.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...