Należę do tych osób, które w kolekcji różnych środków piorących muszą mieć odplamiacz. Wszelkie plamy po prostu lgną do mnie niczym pszczoły do miodu. O łagodny, ekooplamiacz wcale nie jest łatwo. Za nic w świecie nie użyłabym chemicznego odplamiacza. Nie znoszę zapachu chloru, nie mówiąc już o jego niszczących właściwościach. Niszczy wszystko, kolory i włókna. W takiej sytuacji wybrałabym plamy. Plam na obrusach, ścierkach i ubraniach także nie lubię.
Sięgnęłam więć po Mydło marsylskie odplamiające z glinką z Sommières.
„Prosty kawałek mydła z tekturową opaską niewiele zdziała” – tak sobie pomyślałam.
Trudno było uwierzyć w następującą rekomendację:
„Mydło Marsylskie z pomarańczowym olejkiem eterycznym i ziemią Sommières, usuwa wszelkiego rodzaju plamy, ze wszystkich wyrobów włókienniczych oraz skóry, nie niszcząc kolorów. Mydło usuwa nawet trudne plamy: z tłuszczu, owoców, wina, kawy, herbaty, szminki, tuszu, smaru, trawy. Nie niszczy włókien ani kolorów. Idealnie nadaje się do prania kołnierzy i mankietów koszul, obrusów, serwetek, ściereczek. Odpowiednie dla delikatnych tkanin.”
Zaczęłam wielkie odplamianie. Na pierwszy ogień poszedł lniany obrus z plamami po sosie pomidorowym i bawełniane bluzki ze śladami trawy i liści pomidorów. Zmoczyłam mydełko, potarłam plamy, zostawiłam na trzy godziny. Po potarciu moje plamy zaczęły nabierać żywych intensywnych kolorów. Tak jakby się utrwalały. Pomyślałam, że takie już zostaną. Po tym czasie wrzuciłam wszystko do pralki i wyprałam tak jak zwykle (w czym piorę to tym już niedługo). Pranie zostało rozwieszone i zapomniałam o plamach. I tak już zostało. Zapomniałam o plamach, bo ... już ich nie ma.
Mankiety i kołnierzyki białych koszul pokochały także to mydełko. Czasami płyny i proszki ich nie dopierały. Teraz nie mam już tego problemu. Wypróbowałam także to mydełko na odbarwionych poprzez skórzane pantofle rajstopach. Przypuszczam, że doskonale wiecie jak potrafią nawet najlepsze skórzane buty zafarbować rajstopy, zwłaszcza jeśli trzeba mieć je na stopach przez cały długi dzień. Wystarczy potrzeć zafarbowane rajstopy, zostawić na kilkanaście minut i potem wyprać.
Mydło odplamiające to skromnie wyglądający produkt. Siłę ma jednak wielką. Delikatnie pachnie pomarańczami. Nigdy wcześniej nie stosowałam odplamiającego mydła. Teraz już wiem, że zawsze u mnie będzie.
I jeszcze wzmianka o Sommières. To mała miejscowość malowniczo położona nad rzeką Vidourle, w połowie drogi miedzy Nîmes i Montpellier. Jego historia sięga czasów rzymskich. Mam nadzieję, że kiedyś tam zawitam.
Mydło marsylskie odplamiające z glinką z Sommières
kupicie w Biolanderze
z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
Wow, naprawdę świetna alternatywa dla chemicznych odplamiaczy! Dobrze wiedzieć, że takie cudeńko wymyślono. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mieszkańcy tej francuskiej wsi od wieków iedzieli jaki mają bogactwo w postaci glinki.
UsuńDokładnie wczoraj, moja klientka wspominała mi o mydełku na plamy dostępnym u mnie w mieście z niemieckimi produktami, a dzisiaj trafiam na mydełko na plamy u Ciebie, ojjjj muszę się tym tematem zainteresować ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, koniecznie muszę spróbować tego cuda bo broszki nie do wszystkiego mi pasują, i ile można ich poprzypinać na raz:)
OdpowiedzUsuń