Jutro Dzień Kobiet. Można go lubić lub nie. Można świętować lub nie. Warto jednak zadać sobie pytanie z jakimi wydarzeniami wiąże się ten dzień.
Za pierwowzór Dnia Kobiet można przyjąć obchodzone w starożytnym Rzymie Matronalia. Było to święto przypadające na pierwszy tydzień marca, związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością. Z okazji tego święta mężowie obdarowywali swoje żony prezentami i spełniali ich życzenia.
Matronalia były świętem religijnym. Do świątyni Junony na Kapitolu podążała procesja kobiet odświętnie odzianych z naręczami kwiatów. Junona była uosobieniem wszelkich cnót niewieścich. Radosny, kolorowy tłum kobiet przemierzał całe miasto śpiewając pieśni na cześć bogini. Tego dnia Junonie składano w ofierze krowę. Modlono się o zdrowie, opiekę nad rodziną, szczęście w małżeństwie, potomstwo i poród bez komplikacji. To taki skrót ze starożytności. A współcześnie?
Początki Międzynarodowego Dnia Kobiet wywodzą się z ruchów robotniczych w Ameryce Północnej i Europie. Pierwsze obchody Narodowego Dnia Kobiet odbyły się 28 lutego 1909 r. w Stanach Zjednoczonych. Zapoczątkowane zostały one przez Socjalistyczną Partię Ameryki dla upamiętnienia odbywającego się rok wcześniej nowojorskiego strajku pracownic przemysłu odzieżowego, przeciwko złym warunkom pracy. Strajkujące kobiety zostały zamknięte w fabryce przez właściciela. W pożarze, który wybuchł w budynku zginęło 126 kobiet.
W 1910 roku Międzynarodówka Socjalistyczna w Kopenhadze ustanowiła obchodzony na całym świecie Dzień Kobiet, który służyć miał krzewieniu idei praw kobiet oraz budowaniu społecznego wsparcia dla powszechnych praw wyborczych dla kobiet.
Tyle historii, tej starożytnej i tej z przełomu XIX i XX wieku.
8 marca to dla wielu z nas dzień radosnych spotkań, kwiatów i upominków. Nie sądzę, aby ten dzień miał charakter międzynarodowy. Jest wiele miejsc na świecie, gdzie kobiety nie będą świętowały. Z jakich powodów? Z biedy. Dla wielu kobiet na świecie ten dzień będzie kolejnym dniem walki o przeżycie lub o trochę lepsze życie.
Tamtejsze kobiety zajmują się pozyskiwaniem masła karité. Ta ciężka praca stanowi podstawowe źródło dochodu kobiet malijskich. Możemy im pomóc kupując produkty przez nie wytworzone.
W jednym z postów pisałam o mydle z henną. Równie dobre jest mydło z miodem, którego obecnie używam. Usta pielęgnuję masłem o zapachu wanilii. Mam małe opakowanie 5 ml. Od pierwszego zastosowania żałowałam, że nie kupiłam zaraz dużego opakowania. Postanowiłam to nadrobić, dla siebie i dla malijskich kobiet.
Kupując produkty Kea Karite przyczyniamy się
do poprawy losu malijskich kobiet!
Kosmetylki Kea Karite do nabycia w Biolanderze!
dobry pomysł! :)
OdpowiedzUsuńPopieram!
podsunę go delikatnie mojemu mężczyźnie :)
:)
UsuńBianka super pomysł, by pomagać innym kobietom, sobie robiąc nieco przyjemności z korzystania z naturalnych kosmetyków;-)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł Bianka. Warto pomagać innym. Pomagając malijskim kobietom możemy chociaż trochę walczyć z ich ubóstwem. A sobie podarować naturalne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki KEA Karite - niepozorne, ale wspaniałe.
Usuń