Czemu tak mało mnie w blogosferze? Mimo tego, że przyrzekam
sobie, że będę pisać częściej, ciągle czasu brakuje. To przez pasje moje
wszelakie. Ogród zajmuje go najwięcej. Ale nie tylko. Wyobraźcie sobie, że
lubię także robótki szydełkowe. Pled i poduchy miały już swój debiut. Dzisiaj
pokażę jedną z moich chust. Nie jest to moja pierwsza chusta, którą zrobiłam. Do
debiutu w tej materii także w wolnej chwili wrócę.
Chcę pokazać Wam moje do tej pory najbardziej okazałe dzieło
(a właściwie rękodzieło).
Zrobiłam sobie ogromną chustę z estońskiej wełny Luna. Chusta
jest pokaźnych rozmiarów (200cm x 90cm). W chłodne wieczory można się nią opatulić
solidnie.
Wykorzystałam wzór Virus. Dla maniaczek szydełkowania nie
jest to tajemnicza nazwa. Ale jak na Virusa przystało zaraża bardzo. Kolejny Virus
już się dzierga, kolejny w planie. Bo tak to z Virusami szydełkowymi już jest.
Tylko gdzie ja te chusty wszystkie będę nosić?
A teraz o samej chuście. Zrobiłam ją z wełny estońskiej o
nazwie Luna dostępnej w sklepie Liloppi (klik). Wykorzystałam dwa motki wełny o
nazwie kamień filozoficzny. Jeśli się Wam bardzo spodobała, to muszę dodać, że
nie kupicie jej już. Luna jest ręcznie farbowana. W kolejnych dostawach nie
powtarzają się kolory.
Na moją chustę zużyłam dwa motki wełny o łącznej wadze 436
g. Został niewielki kłębuszek. Dziergałam na szydełku nr 3. W 100 g wełny jest
około 550 m. Czasu poświęconego chuście nie potrafię zliczyć. Z reguły dziergam
wieczorami, przed telewizorem. Tak dla relaksu.
Wełna jest odrobinę szorstka. Napotkać w niej można źdźbła
trawy. Po praniu chusta mięknie. Wracając do samej nazwy tej wełny – kamień filozoficzny.
Jak myślicie dlaczego właścicielka sklepu z włóczkami , Pani Karolina, tak
nazwała ten barwny motek?.
Ja w tym zestawie kolorów widzę stare złoto, zielenie malachitu i szmaragdu, turkus i topaz. Szlachetny granat także potrafię tutaj dostrzec. Szlachetna miedź i pospolita cyna. Dla mnie to szkatuła z drogocennymi, szlachetnymi minerałami.
A może kamień filozoficzny dlatego, że to dziewiarka zamienia magią swojego szydełka metry surowej wełny w szlachetne dzieło?
Ja w tym zestawie kolorów widzę stare złoto, zielenie malachitu i szmaragdu, turkus i topaz. Szlachetny granat także potrafię tutaj dostrzec. Szlachetna miedź i pospolita cyna. Dla mnie to szkatuła z drogocennymi, szlachetnymi minerałami.
A może kamień filozoficzny dlatego, że to dziewiarka zamienia magią swojego szydełka metry surowej wełny w szlachetne dzieło?
Pani Karolina z Liloppi zresztą ma wyjątkowy dar do
nazywania swoich włóczek. Poszperajcie w sklepiku z włóczkami , a same się
przekonacie.