Mam trzy koty. Świętujemy dzisiaj potrójnie.
Koty pojawiały się u nas w różnym czasie. Najstarszy jest
Papilon vel Papik, Papcioch, Papa.
Przeprowadził się z nami z miasta. Początki na wsi
były trudne. Kocur polubił wieś i szybko stał się królem okolicy. Teraz jest
już na kociej emeryturze. Ma 11 lat. Jednym słowem dziadunio. Trudno Papiego
uwiecznić na zdjęciach. Unika aparatu.
Dwa lata później
pojawiła się Fibi vel Fibinia, Fibiczka, Wiwi.
Nie odziedziczyła pięknego umaszczenia po swoje mamci kocie
kartuskim. Wyjątkowy pieszczoch i żarłok. I śpioch. Typowy kot domowy.
Koty uwielbiają kocimiętkę. Wszystkie, nie tylko Fibi. Nawet okoliczne koty przychodzą na ten koci rarytas.
Mocno
doświadczona przez życie. Pewnego razu weszła na transformator. Ledwo przeżyła
porażenie prądem.
Następny rok należał do Bianki. Hrabina Bianka herbu … Bianka
vel Bianula, Bianusia, Bia-biam. Urodzona modelka. Najmłodsza, najmniejsza,
najzwinniejsza.
Moje koty żyją sobie swoim rytmem. Każdy jest inny. Każdy ma inny charakter.
Charakteru kotom odmówić nie można. Kociarze coś o tym wiedzą. A zdjęcia mówią same za siebie.